> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

poniedziałek, 27 lipca 2015

Justice: Sprawiedliwość - recenzja cegły

Sprawiedliwość to kolejny sukces wydawniczy Muchy Comics. Po Długim Halloween i Mrocznym Zwycięstwie na polski rynek trafiła kolejna cegła ze stajni DC, której podobno nie dało się wydać w jednym tomie... Niemal 500 stron (z czego ponad 100 stron wszelkiej maści dodatków!), powiększony format i obwoluta – Sprawiedliwość prezentuje się przepięknie, aż miło postawić na półce takie tomiszcze. A jak jest w środku?



Fabuła komiksu została podzielona na trzy księgi. W pierwszej z nich najsłynniejsi złoczyńcy (oryginalni członkowie Legion of Doom z serialu Superfriends) łączą siły i zaczynają czynić… dobro! Kapitan Chłód i Poison Ivy zamieniają pustynne bezdroża Afryki w pełną zieleni krainę, a Toyman rozdaje doskonałe protezy wszystkim potrzebującym. Superbohaterowie nie mają jednak dużo czasu na zdziwienie, bo kolejni członkowie Amerykańskiej Ligii Sprawiedliwości zostają wyeliminowani w nagły i doskonale zaplanowany sposób. Środkowa część historii przedstawia bohaterów liżących rany, odkrywających powoli, kto i w jaki sposób ich zaatakował, oraz planujących kontratak. Finał to wielka konfrontacja między ponad trzydziestoma herosami i dwudziestoma kilkoma łotrami. 


Trudno mówić tu o oryginalności – kolejny wielki plan geniuszy zła niweczą, nie bez pewnych problemów oczywiście, najwięksi bohaterowie, jakich nosiła Ziemia (przynajmniej jeśli chodzi o uniwersum DC Comics, fani Avengers pewnie mieliby coś do powiedzenia w tej kwestii…). Proste – i jeśli lubi się superbohaterską konwencję – całkiem satysfakcjonujące za sprawą wartko prowadzonej akcji, fabularnych zwrotów i fenomenalnej oprawy graficznej. 



Zamknięta oryginalnie w dwunastu zeszytach seria podporządkowana jest wizji Alexa Rossa. Wizji, której rozmach oraz ilość występujących w niej bohaterów może przytłoczyć. Jak już wspominałem, przez komiks przewija się ponad pięćdziesiąt znanych i lubianych postaci. Każda z nich ma swoje pięć minut i swoją rolę do odegrania, od kolorowych trykotów można dostać zawrotu głowy. Kto jednak dobrze orientuje się w świecie DC Comics ten powinien śledzić poczynania herosów z szerokim uśmiechem na twarzy. Zmiana punktów widzenia oraz wyjście na pierwszy plan mniej znanych u nas postaci (jak Shazam czy Martin Manhunter) to niewątpliwe plusy rozbuchanej epopei Rossa i Jima Kruegera.



Największą jednak zaletą Sprawiedliwości jest zapierająca dech w piersi oprawa graficzna. To właśnie ona sprawia, że można przymknąć oko na schematyczność scenariusza, okropne ilości patosu i potraktowanie po macoszemu ciekawie zapowiadających się kwestii (jak pytanie, które stawiają społeczeństwu złoczyńcy: dlaczego superbohaterowie nie wykorzystali swych mocy by zmienić świat w inny sposób, niż tylko walcząc z przestępczością?). Doug Braithwaite (odpowiedzialny za szkic) do spółki z Alexem Rossem (tusz i kolor) sprawiają, że bohaterowie w klasycznych kostiumach ze Srebrnej Ery ożywają na planszach komiksu. Kadrowanie, dynamika, malarskie zacięcie połączone z realizmem i nadzwyczajna dbałość o szczegóły – dzięki sprawnemu wymieszaniu tych elementów od Sprawiedliwości trudno oderwać wzrok. 

8/10

Dziękuję wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.



1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Jankesi są poza zasięgiem zwykłego,polskiego zjadacza chleba.