> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

piątek, 13 marca 2015

486 - Terry Pratchett 1948-2015

Terry’ego Pratchetta poznałem dokładnie połowę życia temu, gdy miałem jedenaście lat…

Zaczęło się od Straż! Straż!, a potem poszło z górki. Nieważne, czy razem z Rincewindem uciekałem przed czymś prawdopodobnie wartym salwowania się ucieczką; czy z Vimesem głowiłem się nad kryminalną zagadką pochylony nad bardzo zimnym i bardzo martwym trupem leżącym na mokrym od deszczu bruku Ankh-Morpork; zawsze na mej twarzy gościł szeroki uśmiech a po plecach przebiegał dreszcz ekscytacji. Otwarcie każdej kolejnej książki Terry’ego Pratchetta wiązało się z przeżyciem prawdziwej przygody. Dzięki sir Terry’emu przeżyłem tych przygód naprawdę sporo.


Po ukazaniu się ostatniej powieści ze Świata Dysku zewsząd dało się słyszeć opinie, że to nie ten sam Pratchett. Uważam jednak, że w pewnym sensie Para w ruch to godne zakończenie cyklu. Fabuła może i jest wątła, a postaci nie przypominają samych siebie ze wcześniejszych książek, jednak w szerszej perspektywie to zakończenie idealne. Na Dysku pojawia się kolej żelazna, wielkiego wynalazcę, Leonarda z Quirmu, człowieka renesansu zastępuje człowiek industrializacji – Dick Simnel. Patrycjusz, władający miastem-państwem Ankh-Morpork, otrzymuje dostęp do najdalszych części Dysku, bo tory docierają wszędzie.

Imperializacja Dysku dobiega końca, Vetinari zyskuje w praktyce nieograniczoną władzę, choć oczywiście w teorii musi się liczyć z innymi władcami. Kolejne części Świata Dysku można podporządkować kolejnym wielkim wydarzeniom z historii Wielkiej Brytanii – od czasów Tudorów w Trzech Wiedźmach i Wyprawie Czarownic, przez wynalezienie piłki nożnej w Niewidocznych Akademikach, po rewolucję industrialną właśnie. Pratchett, jako konserwatywny nacjonalista, prawdopodobnie nie chciałby pisać już o tym co nastąpiło później – o upadku Imperium Brytyjskiego. Może myśląc o takim kluczu interpretacyjnym spojrzycie na ostatnią część Świata Dysku nieco łaskawszym okiem.

Brak komentarzy: