> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

poniedziałek, 14 lipca 2014

433 - Spóźniona recenzja: "Troje" Sarah Lotz

Cztery katastrofy lotnicze. Setki ofiar. Troje ocalonych. Co było przyczyną tajemniczych wypadków? Zła pogoda, ludzkie niedopatrzenie? Atak terrorystyczny? Ingerencja kosmitów? A może to zapowiedź biblijnej Apokapipsy? Dlaczego ocalały tylko dzieci? Czy posiadają paranormalne zdolności? Czy to one były przyczyną tragedii? Na te pytania postara się odpowiedzieć Elspeth Martins – dziennikarka zajmująca się sprawą Trojga.




Troje Sarah Lotz to właściwie podsumowanie prac fikcyjnej dziennikarki Elspeth Marins. Książka jest zbiorem rozmów, transkrypcji wywiadów, fragmentów artykułów, blognotek, zapisów chatów internetowych i dyktafonowych pamiętników, znajdziemy w niej nawet raport z sekcji zwłok. Taka forma sprawia, że czytelnik ma wrażenie, jakby opowieść rozgrywała się wokół niego, a on sam prowadził prywatne śledztwo na bieżąco – czytał kolejne doniesienia na temat tytułowych dzieci, śledził blogi, fora internetowe, słuchał wypowiedzi osób i kolejnych wywiadów. Choć cała akcja rozgrywa się wokół trojga ocalałych dzieci, samą historię poznajemy z dziesiątek punktów widzenia, które wzajemnie się uzupełniają. Mamy tu wypowiedzi rodziny, sąsiadów, przypadkowych osób, których losy skrzyżowały się z losem Trojga, poważne artykuły i szalone teorie spiskowe. Dzięki temu książka trzyma w napięciu, nie nudzi, czasem jednak można się pogubić w licznych dygresjach i nowych postaciach, które pojawiają się na scenie znienacka, by dodać coś od siebie do badanej przez Martins historii.

Muszę przyznać, że w tym zróżnicowaniu leży największa siła powieści. Z jednej strony nie wszystkie fragmenty wypadają autentycznie (choćby chaty i wpisy na forach są zbyt schludne), a dygresje w opowieściach niektórych osób mogą irytować (niektóre postaci, korzystając z chwili sławy opowiadają niemal całą historię swego nudnego życia, a sprawa Trojga jest marginalizowana), to inne fragmenty nadrabiają z nawiązką – najlepiej ze wszystkich prezentuje się wywiad radiowy, który czyta się z autentycznym rozbawieniem i jednym tchem – to bardzo sprawnie i dynamicznie napisany fragment. Tak naprawdę w książce Lotz ważne są szczegóły – główny wątek na dobrą sprawę często znika pod natłokiem mniej ważnych informacji. Tytułowi bohaterowie kreowani są na bardzo tajemniczych i właściwie do samego końca nie wiadomo, czy to zwykłe dzieci, biblijni Jeźdźcy Apokalipsy, czy sterowane przez kosmitów awatary. Czytelnik sam musi zdecydować, które z przedstawionych w książce informacji przyjąć za prawdziwe, a które odrzucić uznając za niedorzeczne.

Sarah Lotz umiejętnie stopniuje napięcie, ujawniając kolejne informacje powoli, dawkując je i niekiedy ukrywając w zalewie mniej istotnych faktów. Pisarka musiała włożyć sporo wysiłku, by kolejne fragmenty wyglądały tak autentycznie – jestem pewien, że niejeden czytelnik będzie przekonany, że historia Trojga wydarzyła się naprawdę. Kolejne wątki zgrabnie się przeplatają, a zakończenie jest zaskakujące i niejednoznaczne. Wielkie brawa za pokazanie różnych punktów widzenie i przedstawienie faktów popierających rozmaite teorie – podczas lektury sam nie mogłem się zdecydować, czy bardziej przekonuje mnie stanowisko szaleńców wierzących w ingerencję Obcych, wątła wiara, że historia ma racjonalne wytłumaczenie, czy to może fanatycy religijni zwiastujący nadchodzącą Apokalipsę mają rację. Lotz doskonale pokazuje, jak bardzo ludzie są podatni na wpływy i jak łatwo nimi manipulować. Książkę czytałem okropnie długo, ze wstydem i pokorą przyznaję, że niniejsza recenzja powinna pojawić się na blogu już miesiąc temu. Wydawcę przepraszam – co poradzę, że bardzo przyjemnie czytało mi się powieść Sary Lotz małymi fragmentami. Tak, bym nie został zalany masą informacji jednorazowo. Tak, bym miał wrażenie, że historia Trojga dzieje się właśnie teraz, a kolejne informacje zostają dopiero stopniowo ujawniane.

7/10

Dziękuję wydawnictwu Akurat za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 

Wydawca przeprowadził bardzo sprawną kampanię reklamową, jeszcze przed premierą zapewniając wiele razy o wyjątkowości i oryginalności książki oraz rozsyłając zainteresowanym pierwszy rozdział powieści (w tajemniczej, czarnej kopercie), który - wraz z niezbędnym kodem - możecie znaleźć tutaj.

Brak komentarzy: